Jakos tak poswiatecznie zamiast koled mam w glowie wlasnie ta melodie z tytulu. A co z tymi swietami ? Napracowalam sie, jak wiekszosc z nas. Dwanascie potraw ? O nie! W tym roku sobie darowalam, Poza nasza czteroosobowa gromadka, wigilie spedzila z nami sasiadka, wieloletnia partnerka zyciowa mojego malzonka. Zdecydowanie byl to powod do zmniejszenia ilosci potraw. A kto gotowal ? Wiadomo przeciez ze ja :) Jesc jak zawsze bylo co :) Barszczyk z uszkami, a te z grzybami dla staruchow i z miesem dla dzieci. Byly pierozki z kapusta, ze sliwkami, byla rybka, paluszki rybne, ziemniaczki i obowiazkowo groch z kapusta. Wlasciwie to czerwona fasola, ale glupio to brzmi :) Oczywiscie nie obeszlo sie bez kompotu z suszonych owocow i orzechowych ciasteczek na deser. Kazdy piecze pierniczki, a ja straszny odmieniec jestem, bo zawsze robie ciasteczka orzechowe wlasnie. Mam jednak mocne postanowienie poprawy i na kolejne Boze Narodzenie bedziemy z dzieciakaki majstrowac pierniki. Moj malzonek stwierdzil, tuz przed wigilia, ze juz ma dosc tych Swiat. Czemu? - Pytam. -Bo musialem odkurzac i sie zmeczylem - rzecze malzon. HA HA HA !!! Kon by sie usmial!!! Ja powinnam kazdego dnia narzekac, a cicho siedze i robie swoje. Choc wlasciwie kto powiedzial, ze swoje ? Odwalam cala robote za nas dwoje. Jakis podzial obowiazkow w rodzinie powinien byc, niestety czlowiek (facet w szczegolnosci) po piecdziesiatce jest totalnie niereformowalny. WYCZYN ! O ludu ! Malzon moj umial wlaczyc i wylaczyc odkurzacz i ogarnac smieciuchy na pietrze. Niestety - schodow nie zahaczyl, bo przeciez sama powiedzialam, ze ma odkurzyc na gorze. Nie wazne ze przeciez schody tam prowadza i do ktoregos poziomu domu nalezaloby je przypisac :) Najpewniej do dolu, bo ten sprzatalam sobie sama.
Ale namarudzilam !!!! Ciekawe czy ktokolwiek doszedl w czytaniu chocby do polowy :)
Nie zanudzajac, Swieta byly u nas kolorowe. Jeszcze kilka foto wspomnien i juz mnie tu nie ma. Robotkowo oczywiscie tez bylo, a jakze. Niestety pogoda nie dopisuje i checi ani mozliwosci dobrego "sfocenia" tworow nie stwierdzono. Pojawia sie wkrotce :)
to oczywiscie moj podchoinkowy prezent :)
Dotarłam do końca bez problemu :-) I wiesz co? Nie znam żadnej kobitki, która by nie musiała przynajmniej od czasu do czasu ponarzekać na chłopa swego... Tak to już z nimi jest, bywają oporni.
OdpowiedzUsuńTeż się narobiłam, a mój Jasio akurat przez 2 tygodnie przed świętami miał o wiele więcej pracy i to nawet w soboty. Życie... Doszłam do wniosku, że po prostu trzeba robić swoje i tyle...
Pozdrawiam!
haha powinnaś książkę napisać,bo świetnie się Ciebie czyta;))
OdpowiedzUsuńOj kochana miałam tak co roku,z tą różnicą,że mój mąż przez 23 lata małżeństwa nigdy nie zabrał się za odkurzacz;)
W tym roku ktoś rzucił na niego urok,bo normalnie zasuwał na równi ze mną.Może nie odkurzał i nie mył podłogi,ale robił masę innych rzeczy.
A czytając o odkurzaniu Twojego męża,to tak jakbym widziała moich chłopaków.Dla nich granicą do sprzątnięcia są właśnie schody,nigdy nie zdarzyło im się zebrać z nich choćby jednego paprocha ;)
Jak widzę,było u Ciebie rodzinnie,elegancko i muzycznie;)
Muszę Ci powiedzieć,że normalnie zapomnialam wstawić zdjęć choinki:))Błąd naprawiłam,ale czas chyba udac się do specjalisty,może to wiek,a może jakaś choroba;)
Oj napisałam dłuższy komentarz ,niż Ty posta;)
Pozdrówka;)
Oj zazdroszczę prezentów :) Świetne zdjęcia i cudny post, który czyta się bardzo , bardzo przyjemnie:) Wszystkiego dobrego !
OdpowiedzUsuńMmmmm i ja bym się z takiego prezentu ucieszyła!
OdpowiedzUsuń