Danusia na sierpień wymyśliła sobie kolor czarny i jego odcienie, więc jeszcze tylko wrzucę co nieco w związku z tą zabawą. Jeszcze dziś rano miałam w planie zupełnie inny projekt, jednak nieco mi się odmieniło.
Dziś wszystko widzę w czarnych barwach, ale i powód jest ku temu odpowiedni.
Odebrałam dziś moje szkraby z przedszkola i jak to często w taki upał bywa, poszliśmy na nasze fontanny. Dzieciaki bawiły się w wodzie i na placu zabaw, a kiedy już oboje zrobili się głodni, poszli spłukać piasek z nóg, żeby ubrać buty i pomaszerować do domu na wyżerkę. Pech chciał, że syncio mój poślizgnął się w fontannie i upadł niefortunnie podtrzymując się ręką. Zanim doszedł do mnie, mały palec prawej ręki był dwa razy większy niż powinien. Pędem pobiegłam do pediatry (na szczęście nasza lekarka ma praktykę 100 metrów dalej) mając nadzieję, że na miejscu pomorze mi ortopeda (w tym samym budynku). Małż mój dziś auto zabrał i był niemal 300 km dalej, więc na samą myśl o tym, że musiałabym jechać do szpitala, przechodziły mnie ciarki. Toż to grubo ponad 10 km, a to nie Polska że autobusy co chwilę jeżdżą. Na szczęście pani doktor zadzwoniła do koleżanki piętro niżej i ta po godzinie nas przyjęła. Cóż, kolejka przed nami była spora. Młodemu od ręki zrobiono prześwietlenie i po sesji foto siedzieliśmy w poczekalni oczekując na wizytę. Na całe szczęście skończyło się tylko uszkodzeniem torebki stawowej i niewielkim pęknięciem kości małego palca. Szyna założona (metalowa drabinka ubrana w miękki materacyk) i następne dwa tygodnie mamy z głowy. Żadnych basenów, żadnych szaleństw. Teoretycznie, jeżeli palec nie będzie bolał, za 10 dni można będzie ściągnąć szynę i posiłkować się samym bandażem. Niestety i to za bardzo mnie nie pociesza, bo po 14 dniach pobytu u rodziców pędzimy na kilka dni nad morze.
Chciałam kupić dzieciakom w Polsce nowe hulajnogi, bo domowe sprzęty zajechane na całego, a teraz jakoś czarno to widzę. Przecież nie kupię i nie postawię przed nimi, żeby sobie patrzyli. Milenka mogłaby szaleć, ale Wiktora serce z żalu by bolało, bo on uwielbia szaleć na takim sprzęcie, a z szyną na ręce raczej się nie da. Jestem załamana !!!!!
Chciałam zabrać młodych do aquaparku, też doopa wielka i blada z tych planów. I jeszcze ciekawa jestem, czy na lotnisku młody za bardzo w bramkach nie będzie piszczał przez metalowe dziadostwo pod bandażem. Nie zdziwię się, jak będę musiała wszystko odwijać, bo oni przewrażliwieni są. Raz młody zabrał swój iskrzący samochodzik do bagażu podręcznego i musiałam jak terrorysta pod obstawą iść do tajemniczego zakątka, żeby pan mundurowy przebadał walizkę dziecka na obecność materiałów wybuchowych.
Ale dosyć marudzenia, przejdźmy do konkretów, czyli Danutkowej zabawy kolorami. Jak to zwykle bywa przy tego typu zabawach, praca nie może być nigdzie wcześniej publikowana. Moja powstała jakiś czas temu, ale poza domownikami nikt jej nie widział, uznałam więc, że mogę się nią pochwalić przed światem. W naszym domku wisi kilka moich obrazów z czasów, kiedy jeszcze bawiłam się pędzlem, jest też i kilka szkiców. Mistrzem nie jestem, w technice ołówka jestem na poziomie kilkulatka, ale co tam. Grunt, że kolorystyka odpowiednia.
Konia pociągnęłam czarną kredką ołówkową, żeby zatrzeć szary ołówkowy kolor i nadać mu wymagane czarne i białe barwy.
Mam nadzieję, że przejdzie :) Nie mogłam się zdecydować, więc fotek jest kilka. A koń jaki jest, każdy widzi.
Tutaj nawet widać mój odręczny podpis :)
Na koniec konik nieco ożywiony kolorkami w programie, żeby tak całkiem czarno biało nie było.
Jabłko od gruszki daleko nie spada, więc u mnie do konika banerek z zebrami :) O ile zagląda do mnie ktoś, kto jeszcze z Danutką się nie bawi w cykliczne kolorki, zapraszam TUTAJ
Na koniec słów kilka o kolorze czarnym. Osobiście bardzo go lubię, niemal 50 % mojej garderoby stanowią czarne klamoty. Kilka małych czarnych w szafie też się znajdzie, choć po pierwszej ciąży sporo przytyłam, po drugiej trochę też, ale sentyment mam, bo najważniejszą sukienkę mam ze ślubu moich rodziców, która jest tak piękna, że aż zawsze modna. Buty też jakieś czarne się znajdą, choć te zdecydowanie wolę w kolorach i to różnych. Namiętnie je kupuję, choć kilku par nawet nie ubrałam. Ostatnimi czasy biegam w XXL, hihi, więc czarny jak najbardziej wskazany, niekoniecznie jednak na obecnie panujące tropikalne upały. W okresie buntu młodzieńczego nosiłam się wyłącznie na czarno, choć był też i okres pasiaków. Ale czarne martensy towarzyszyły mi zawsze. Telewizor też mam czarny, hihi. Odkurzacz czarny miałam, ale się zepsuł, więc mam granatowy, buahaha. Mam czarne dywaniki w aucie :) Czarne myśli też mi się zdarzają, ale czarny kot przynosi mi szczęście. No nie ma wyjścia, bo jak to ja bym jemu przebiegła drogę, miałby pecha, hihi, bo tak głupio się skłąda, że włosy mam też niemal czarne, choć siwych sporo wylazło :) buahaha. Do tego właśnie jest czarna noc, a ja czekam aż wybije północ, żeby wpakować się na początek żabiej kolejki pierwszego sierpnia, hihi. Co prawda w nocy jeść się nie powinno, ale żaba może od tego nie zdechnie, jak jej coś na język wrzucę w środku nocy :) W najgorszym wypadku przytyje i tak jak ja, w małą czarną się nie zmieści :)
Dobra, wiem, tak długiego posta jeszcze u mnie chyba nie było, ale skoro Danutka może takie eseje pisać, to ja też. A co, w końcu ja taki samo wredna małpa jestem :)
A teraz droga zaglądaczko, miły zaglądaczu, wróć do początku posta i przeczytaj go w całości, bo założę się, że przeczytałaś/eś tylko pierwszy i ostatni akapit.
A teraz pytanie do Was
Czy ja aby na pewno jestem normalna ???
Dla własnego dobra lepiej nie odpowiadajcie :)
Minuta po północy, post do publikacji :)
Przeczytalam z gory na dol i w kazda strone jak sie dalo hahah ! Kurcze Kochana, ale mialas jazzy , mam nadzieje , ze Perelce palec wydobrzeje, powiem CI ze to taka przekora losu jest , nie zna sie ani dnia ani godziny i jak widac nasze plane moze popsuc morka powierzchnia jak bylo to w Twoim wypadku . Bardzo mi przykro z tego powodu :( Mysle ze na bramkach nie bedzie piszczec bo ja mam tyle zelastwa a nic tam nie pika wiec chyba powinno byc dobrze. Oj bidlka :* Kochana znowu mnie wyprzedzilas bo na ten sam pomysl wpadlam hihih , bo chcialam rysunek dac na wyzwanie u Danusi :) Twoj rysunek bardzo mi sie podoba , wyglada swietnie ! Masz talent bez watpienia :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńAj tam zaraz talent. To tylko jakieś tam wypociny ołówkowe. Jak nie mam dobrego dnia, to nawet prostej kreski nie narysuję, hihi. Rysunek możesz spokojnie u Danusi prezentować, byle by nie był ładniejszy od mojego :) Z resztą każdy będzie ładniejszy :)
UsuńOjej biedny synek, też miałam szyne na palcu- wypadek na wfie podczas skoków wzwyż... Rysunek piękny, niby nie gustuje w koniach ale podziwiam osoby umiejące rysować/malować. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńświetny rysunek
OdpowiedzUsuńAAA właśnie , że przeczytałam od A - do - Z od razu :)
OdpowiedzUsuńNo i niestety - pomimo Twojej sugestii - odpowiem :) :) :)
Jesteś jak najbardziej normalna !!! No chyba, że ja też z lekka walnięta jestem :) A skoro jest już nas dwie, to prawie tłok :)
Co do moich czarnych upodobań, to w odpowiednim czasie zrobię stosownego posta. Konia machnęłaś superowego. I jeszcze pikanie na bramkach, właśnie wczoraj niemal musiałabym z portek wyskakiwać, na szczęście rzut okiem przesympatycznego gościa, uratował morale obecnych na lotnisku pasażerów :) Okazało się, że okucia i blaszka z logo firmy na portkach pikały :)
Pozdrawiam :)
Taki tłok to ja lubię :) A w temacie wyskakiwania z gaci, już to przerabiałam, haha. Lat temu sporo, a kilogramów jeszcze więcej miałam galoty z łańcuszkiem i musiałam na lotnisku gacie nieco ściągnąć, hihi. Żeby było śmieszniej na bramkach akurat była cała masa mundurowych praktykantów. O dziwo jakoś to przeżyłam, ale nauczyłam się nie zakładać więcej żadnej podejrzanej bielizny na wycieczki po niebie :)
Usuńprzeczytałam wszyściutko i pamiętaj Kochana że że po złym zawsze dobre przychodzi i do ciebie szczęście też przyjdzie, a pech odejdzie daleko. Szkoda mi twojego syneczka, bo akurat w w akacje się uszkodził.
OdpowiedzUsuńKoniczek wyszedł ci jak żywy, nie wiem dlaczego ale czarno-biały podoba mi się bardziej, niż w kolorze.
Oki teraz idę tworzyć jakiegoś czarnego tworka,pozdrawiam
ja byłam tutaj wczoraj,Danusia mnie skierowała,ale nie napisałam nic,bo normalnie mnie przytkało.
OdpowiedzUsuńChcę Ci zakomunikować,że jestem wściekła jak mało kto,bo to jest niesprawiedliwe,że ktoś jest obdarzony taką ilością talentów.
Pacnęłabym Cię (jakbyś była bliżej)za to co wypisujesz o swoich zdolnościach.
A idę stąd bo nie mogę na to patrzeć;)
Ilonka to nie talenty, tylko po prostu czasami coś mi się udaje :)
UsuńNo se przyczytałam wszystko i się zasanawiam czy już mam złozyć wnosek o odszkodowanie od Ciebie czy jeszcze chilę poczekać !!?? Bo ...oczy mi stanęły w słup a szczęka opadła na biurko i teraz jestem ślepa i szczerbata. A Danusi mnie ostrzegała że mnie zatka z wrażenia , ale wczoraj nie doczekałam godziny ZERO!!
OdpowiedzUsuńMartuś to czarne zwierzę jest cudne i jak żywe !! A to aby na pewno Twoje dzieło ??? no , wiem, wiem Twoje na 100% ale Cie nie podejrzewalam o takie talenty. Bóg był jednak niesprawidliwy , albo ja stałam w niewłaściwej kolejce !!!
A dla synusia radzę zakupić smyczi zamiast hulajnogi bo na bank przez miesiąc nie utrzymasz go w spokoju. A swoją droga to żal dzieciaka no i Ciebie też , kiepsko bedzie nad morzem bez morza , to niemożliwe.
Spokojnego urlopu , szczęśliwego lotu , pieknej pogody .
Pozdrawiam
To ja taka groźna jestem, że Danusia ostrzega przed wizytą u mnie? No ładnie. Rysunek pożyczyłam od sąsiadki, tylko machnęłam mu na chwilkę swoją sygnaturę, hihi. Co do talentów, to moja rodzina od strony mamy w większości plastyczna, od strony taty umuzykalniona, ,więc co nieco i na moją głowę spadło :) Daleko mi jednak do talentu starszego brata, nie wspominając o bratanicach, które biją na głowę wszystkich :) Niestety muszę jakoś temu podołać i dźwigać ciężar tego, że czasami udaje mi się coś zmajstrować. Takie ....przypadki :)
UsuńWitam, Śliczny rysunek konia. Bardzo mi przykro z powodu tego co się przytrafiło twojemu synkowi. Nie dość że pewnie bolało to jeszcze teraz ma szlaban na dobra zabawę :(. A może spróbuj mu założyć silikonową lub lateksowa rękawiczkę i w nadgarstku zakleić plastrem wtedy choć trochę będzie mógł do wody wejść. Ja podobnie robiłam jak córcia brała zastrzyki i założyli jej "motylka". Owijałam rękę folią, oklejałam plastrem i hop do wody. Co prawda kąpała się tylko w domu pod prysznicem ale przez 2 tyg udało nam sie go nie zamoczyć :D
OdpowiedzUsuńZ rękawiczką będzie problem, bo szyna obejmuje dwa palce i jest na tyle szeroka,że w żaną rękawiczkę się nie zmieści. Mam nadzieję, że jednak po 14stu dniach zamienimy ją na bandaż elastyczny, a wtedy z pomysłu skorzystam .
UsuńNo powiem szczerze, że nie wiem co powiedzieć, bo talent pogania talent... Ciesze się, że Danusia wymyśliła tę zabawę, bo mogę poznać więcej wspaiałych artystów! cieszę się, że się tym z nami dzielisz! Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia i duuużo cierpliwości dla całej rodzinki!
OdpowiedzUsuńKon jest cudny, jak żywy i na pewno nie jesteś w technice ołówka na poziomie kilkulatka, chyba, że geniusza :)
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością to SĄ zdolności, a to że cała rodzina jest uzdolniona i że są lepsi od Ciebie nie oznacza, że tych zdolności nie masz, Ja rysować ołówkiem - owszem - bryły i schematy przy użyciu linijki hehe.
Przykro mi z powodu wypadku. Na pewno będzie mu teraz trudniej, ale zobaczysz, dzieci sobie wspaniale radzą w tego typu sytuacjach.
Życzę spokoju i miło spędzonego urlopu :) Pozdrawiam serdecznie :)
A jeszcze miałam ci napisać nt "normalna"
OdpowiedzUsuńotóż moja znajoma psycholog twierdzi, że nie ma ludzi normalnych :)
normalnie nienormalnie pozdrawiam :)
Świetny ten koń i nie narzekaj, bo naprawdę bardzo ładna praca. Synkowi współczuje. Widzisz pech, ale czasem tak bywa. Choć nie wiem jak by człowiek uważał to takie sytuacje się zdarzają. Dobrze, że tak się to wszystko skończyło :) Czarne ciuchy też lubię. Fajne są np. czarne spódnice czy spodnie, bo można zestawić je z każdym kolorem. W liceum tez przechodziłam taki okres buntu i wszystkie ciuchy farbowałam na czarno. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj, na poziomie kilkulatka mówisz??? Nie mogę się z tym zgodzić, koń jest superancki. Zdecydowanie lepiej wygląda w czarnym umaszczeniu.
OdpowiedzUsuńMa się dzieci, ma się problemy, tak już jest. I zawsze się robi problem jak jest święto albo nie ma męża z samochodem, albo sa wakacje i wyjazd. Ufff, mam to juz za sobą. Życzę synusiowi szybkiego powrotu do zdrowia :)
ha ha
OdpowiedzUsuńmoje rysowanie jest na poziomie kilkulatka, a Ty ..................zdolniacha i talent wrodzony
Przeczytałam całość. Dzięki za kolorową inspirację :-)
OdpowiedzUsuńKonik piękny:-) Bardzo szybko znalazła się pierwsza praca w kolorze czarnym. Ja jeszcze nie wymyśliłam co zrobię a tu już gotowa praca jest:-) Posta przeczytałam całego od samego początku do samego końca i naprawdę współczuję urlopu z zabandażowanym dzeckiem:-( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny koń. Dobrze, że moja Kruszynka nie widziała, bo kazałaby sobie od razu drukować :) Współczucie dla malucha, ale i dla Ciebie. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że dziecięce kości bardzo szybko się zrastają, więc chyba nie będziesz musiała brać ze sobą szyny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRysunek naprawdę świetny, tym bardziej, ze konia tak naprawdę ciężko namalować by dobrze wyglądał. A Tobie rewelacyjnie się to udało :).
OdpowiedzUsuńOj z tym paluszkiem to bardzo niefajnie się stało. Mam nadzieję że szybko się wszystko zagoi i po szynie zostanie tylko nikłe wspomnienie :).
A co do pytanka o normalność to myślę, że każda z nas robótkujących nie jest normalna tylko pozytywnie zakręcona ;)
Pozdrawiam serdecznie
O matko, to na prawdę pechowo Wam się złożyło, ale myślę że i tak znajdziesz sposób żeby świetnie te wakacje jakoś z dziećmi spędzić :) A koń.... kochana toż to arcydzieło, jak ja bym chciała mieć taki talent. A posta przeczytałam od deski do deski i to od razu :)
OdpowiedzUsuńWitaj, przeczytałam za pierwszym razem od A do Z. Tak, że wracać nie muszę. Ale obrazki pooglądałam kilka razy. Mówisz, Ze jako kilkulatek tak malowałaś i Ci zostało:)))Świetny koń. Lubię rysować ołówkiem ale konia jak do tej pory nie odważyłam się . I daleko mi do Ciebie ze zdolnościami:) Co do czarnego koloru u Danusi mam coś w trakcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nie napiszę nic, bo mi wszystko opadło na kolana i na ziemię też:(
OdpowiedzUsuńbuziaki dla dzieciaków i dużo zdrówka:) a czarny też kocham namiętnie:)
Kochana, jak ja konia narysuję, to zawsze wygląda jak szkapina po przejściach....więc do Twojego nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń :-).
OdpowiedzUsuńZ dzieciakami tak bywa, nic nie poradzisz, sama miałam wielkie wejście do pierwszej klasy - wkroczyłam do połowy w gipsie i z mamą niosącą tornister, podstawówkę kończyłam z wielkim guzem i włosami zjechanymi na jeżyka na czubku głowy ;-). Niemniej jednak szkoda tak fajnych planów, które trzeba lekko ograniczać.
O normalności długo by mówić, ale sama zobacz ile tu "szalonych" kobiet - zamiast siedzieć na plotach to robią różne cuda i jeszcze się o tym rozpisują ;-)
Aaaa, przeczytałam całość :-). Pozdrawiam :-)
Też przeczytałam w całości, chociaż początek do jakiegoś horroru podobny :) Szybkiej rekonwalescencji synkowi życzę i bramki na lotnisku która nie piszczy :)
OdpowiedzUsuńKoń jaki jest to pewnie każdy wie i widzi, ale Twój jest niesamowicie podobny do ... konia - hihihi. Niesamowity talent :)
ale piękny konik ...zazdroszczę talentu ..oj zazdroszczę
OdpowiedzUsuńWow, nie tylko ja piszę długie posty!!! hihi.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim zazdroszczę talentu! Ja do rysowania mam dwie lewe łapki.
Koń jak żywy!
Współczuję synusiowi. Moja córcia dawno temu uszkodziła torebkę stawową(nogi) i przy zmianie pogody odczuwa do dziś.
Pozdrawiam:)
" (...) Mistrzem nie jestem, w technice ołówka jestem na poziomie kilkulatka (...) "
OdpowiedzUsuńCóż to za stwierdzenie ???
To ja mogę o sobie powiedzieć,kiedyś chętnie rysowałam,szkicowałam,ale to ja zatrzymałam się na ówczesnym poziomie :)
Ty stworzyłaś arcydzieło :)
Przepiękny Twój Koń :) Zakochałam się w nim :)
Współczuję synkowi :( Nic przyjemnego tak urządzić się w wakacje :(
A jeśli chodzi o Twój stan psychiczny :) Stwierdzam,że z całą pewnością jesteś normalna :)
Ale nawet jeśli szalona jesteś odrobinę,to ja lubię takich " Krejzoli ",a post Twój przeczytałam jednym tchem :)
Pozdrawiam serdecznie :)***
Witaj, dołączyłam niedawno do wyzwania Danusi :) i się cieszę bo widzę wiele nowych ciekawych kobiet dzięki temu a twój koń jest piękny :) pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńKochaniutka przeczytałam calutkiego pościka!!! Ja uwielbiam czytać i nic nie pomijam:)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że Wiktorek ma tą szynę:( Pomieszało Wasze plany, ale uda się na pewno wymyśleć plan B. Pamiętaj ,że u dzieci szybciej takie rzeczy się goją niż u dorosłego- coś o tym wiem:( Moja ręka goiła się prawie pół roku - na dodatek prawa! W dzień urodzin córki pośliznęłam się w łazience i bardzo potłukłam rękę - ale przynajmniej nie doszło do poważnego urazu głowy i złamania. Głupi ma szczęście a co drugi - czyli ja - wyjątkowe hi hi hi:) Czasami stanie się coś na co nie mamy wpływu, ale najważniejsze jest to, że tak się to skończyło a nie gorzej. Ja wolę sobie nic nie planować, bo zawsze jakoś mi coś przeszkodzi w realizacji - zazwyczaj jedno z moich dzieci się rozchoruje albo oboje na raz:((( Natomiast nieplanowane - tylko takie z ostatniej chwili zawsze się udaje:)
Jeśli chodzi o Twojego konia to jest fantastyczny!!! Wygląda ja żywy, a ja zachwycam się nim- jest cudny:))) Kobietko masz talent!!! Ja to tylko ołówkiem mogę narysować konstrukcje geometryczne i figury geometryczne hi hi hi:))) Natomiast mój 8-letni Karolek od roku rysuje bardzo ładne koniki - moje lecą do kosza a Karolek rysuje koniki swojej starszej siostrze:)
Jesteś normalna na x% tak jak ja:))) Oprócz codziennych obowiązków posiadasz pasję, którą realizujesz, pielęgnujesz i rozwijasz i na dodatek dzielisz się nią z innymi. Tylko, że ja talenciku nie mam takiego jak Ty:)
Kurka wodna muszę kończyć pisać ,bo komencik będzie dłuuuuuugaśny:) A czy Twój komputerek i Ty to wytrzymacie - nie wiem:)
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka:) Kasia
No to teraz tak:
OdpowiedzUsuń1. Post przeczytany cały bez przerw!
2. Niech synkowi się szybciutko wszystko pięknie wyleczy;)
3. KONIK JEST ZNIEWALAJĄCY, uwielbiam konie a na tego mogłabym patrzeć godzinami;)
4. Pytanie końcowe, czy jesteś normalna? hmmm to nie odpowiem, ale chyba nikt do końca normalny nie jest hehe;)
P.S.
Masz talent dziewczyno!!!!!
Świetny rysunek, bardzo mi się podoba :) Jestem tu pierwszy raz, trafiłam od Danusi właśnie, bo też się przymierzam do tego wyzwania, więc najpierw przyszłam podpatrzeć co inni wyczarowali :-) Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńPiękny rysunek! Koń jest podobno jednym z trudniejszych "modeli". Podziwiam i gratuluję talentu.
OdpowiedzUsuńA normalność jest pojęciem względnym. Ja raczej użyłabym pojęcia "zakręcona pozytywnie". Oprócz talentu masz fajne poczucie humoru! Pozdrawiam cieplutko.
śliczny patataj!
OdpowiedzUsuńjako żywy i jakoś tak dziwnie na nas okiem łypie...;-D
pewnie się zastanawia co to za wariatki tu zaglądają, bo jeśli ty nie jesteś normalna to większość "tuzaglądających"również, więc witaj w klubie. Rekordu i tak nie pobiłaś bo co niektore potrafią nawiedzać blogi o 2,30 czy w ogóle bladym świtem, co mnie nieustająco wpędza w zadumę czy" jeszcze" czy "już" nie śpia ;-D.
Synusiowi szybkiego powrotu do sprawności życzę a piskami bramek sie nie przejmuj.
Kiedyś wniosłam do samolotu pokaźnych rozmiarów metalowy pilnik ( nieświadomie) do paznokci i nic
a innym razem prawie mnie rozebrali na odprawie bo metalowa klamerka paska im się nie podobała.
ot taka paranoja pod nazwa "dbamy i wasze bezpieczenstwo", co z dbałoscią nic wspolnego nie ma.
pozdrawiam
Cześć Marta! Przeczytałam wszystko od góry do deski i nie wracałam w trakcie bo tak się wczytałam że nic nie ominęłam:)
OdpowiedzUsuńOj bidoczek ten Twój synuś, oby mu to ładnie i szybciutko się wygoiło. Jeszcze trochę lata zostało także mam nadzieję że użyje. Swoją drogą zawsze mogło być gorzej, bo ze złamaniem to już w ogóle długo trwa.
Piękny Twój konik, oj chciałabym tak malować, rysować!
Skąd Ty latasz że aż tak Cię trzepali! Matko kochana, jakieś wariactwo!
pozdrawiam ciepło, dużo zdrówka i oby czarne chmury już nie nadciągały!
Koń wyszedł pięknie i nie nazwałabym tego wypocinami kilkulatka
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A widzisz, przejrzałam Cię... specjalnie tak napisałaś i teraz już nikt nie odważy się przyznać ,że nie przeczytał całego posta ( heh... heh...)
OdpowiedzUsuńA co Twojego rysunku, jestem pełna podziwu. Piękna praca i zachowałaś wszelkie proporcje, jednocześnie nadając charakter konikowi. A wiem z doświadczenia że takie rysunki to wcale nie łatwa sprawa. Bo a to głowa za mała , albo krzywa albo jeszcze tysiąc innych detali psuje całość. Tak więc nie marudzimy bo super praca. Pozdrawiam
Przeczytałam wszystko, szkoda dziecka, bo lato bo wakacje, ale dobrze będzie:-) . Trochę sie uśmiałam, ja wciąż się zastanawiam co jest wyznacznikiem normalności i i jeszcze nie wymyśliłam. A koń śliczny, bardzo udany rysunek, pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDużo czytania:)) Życzę żeby szybko się zagoiła noga Synkowi:)) Jej ale cudo koń jak żywy:)) Piękny:))
OdpowiedzUsuńNo to od Ciebie Maruniu zaczynam maraton pisania postów po urlopie,bynajmniej chociaż tych czarnych .
OdpowiedzUsuńKochana Ty nie musisz się mnie pytać czy jesteś normalna bo miałam okazję troszkę z Tobą pogadulić przez telefon ,więc oznak "głupactwa" nie zauważyłam .
A ponieważ sporo pisania przede mną to tak w skrócie chcę Ci powiedzieć ,że tak jak Ty narysowałaś tego konika to ja po naukach nawet nie zrobię.Jest cudny a TY jesteś niezła talenciara,tylko pozazdrościć Ci aż tylu atutów.
Kochana wypoczywaj sobie w kraju,pewnie u Wiktorka już z łapką prawie wszystko ok.
No i wracaj kochana do nas ,bo już zacieram łapki i nastawiam się na czytanie dalszych Twoich postów,które uwielbiam,szczególnie jak piszesz żartobliwie i z jajem .
Buziolki złota artystko:)
Zycze synkowi szybkiego powrotu do zdrowia ,udanego urlopu i wygranej w zabawie.Konik piekny,masz talent kobietko:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ciężko się pisze 45 komentarz, bo w zasadzie wszystko już zostało powiedziane, ale ja zacznę od początku. Koń śliczny, nie wydaje mi się żeby to było na poziomie kilkulatka, ale... skoro tak twierdzisz, to ja musiałam znać inne kilkulatki. Jest piękny i już. Młodego szkoda, ale jest młody i da radę, bo przecież trzymamy za niego kciuki i ciepło myślimy.
OdpowiedzUsuńA i na koniec chciałam jeszcze dodać, że koń śliczny jest :-)
Pozdrawiam :-)
Wow! Konik jest genialny, o czym pisały już moje przedmówczynie. Jak dla mnie jest on idealny, niczego mu nie brakuje. I twórz tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękny koń! Zawsze podziwiałam osoby które tworzą takie cuda :)
OdpowiedzUsuńHahaha świetny post, a z nocnym podjadaniem polecam dietetyka, moja dietetyczka ułożyła mi taką dietę, że wieczorem jestem tak pełna że nawet przez myśl mi nie przechodzi w nocy podjadać, a zdarza się do 3 - 4 siedzieć za kompem (jestem historykiem, i czasami po nocach trzeba coś napisać). A konik świetny! Zazdroszczę ludziom co mają talent plastyczny, ja się po niego nie ustawiłam w kolejce XD i teraz troszkę żałuję :) bo by się przydał. A za małego trzymam kciuki, by się szybciej zrosło!
OdpowiedzUsuńPrześliczny konik pięknie rysujesz, posta przeczytałam z zaciekawieniem :) współczuję przeżyć z maluchem a tym bardziej tej przeprawy lotniczej, moja koleżanka ma jakiś metal w kolanie i niestety w tutcji miała baaaardzo dogłębne badanie bo nawet karty od lekarzy nic nie dały panowie nie uwierzyli ze można coś sobie tam metalowego nosić w środku.
OdpowiedzUsuńA czerń lubie choć ja z tych bladych jak ściana co w czarnym wyglądają trupio
Post przeczytałam. Cały. Z szacunku dla autorki i soczystego stylu, który bardzo mi się podoba. Konik na ścianę - ładny jest. Taletu do rysowania zazdroszczę - nie potrafię. Zdrówka dla palca już nie życzę - bo po datach patrząc i szyna zdjęta, i szaleństwa wakacyjne już pewnie odbyte. No to życzę, coby powtórki nie było- na żadnej z kończyn.
OdpowiedzUsuńpiękny rysunek :) współczuję przykrych przeżyć i oby było lepiej
OdpowiedzUsuńZawsze czytam od poczatku... do koniuszka:)
OdpowiedzUsuńkonik fantastyczny- ja nie umiem malować koni i piesków-tak juz mam i na zwierzakach zawsze oblewałam szkolne prace:)
To dopiero przygody! Młodemu życzę szybkiego wygojenia paluszka,a ta przygoda na lotnisku powaliła mnie,o rany!Czad!
OdpowiedzUsuńKoń bardzo ładnie wyszedł,to chyba jedno z najtrudniejszych zwierząt do rysowania,bynajmniej dla mnie... ;)
Pozdrawiam serdecznie
Rysowanie to nie moja bajka, ty robisz to cudnie. Śliczny konik.
OdpowiedzUsuńŚliczny obrazek, ja do rysowania mam dwie lewe ręce, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkonie to moja największa pasja, a ten wyszedł rewelacyjnie.......wzdycham ahhhh i ohhhhh nad Twoim talentem
OdpowiedzUsuńOj chciałabym umieć tak rysować. Cudny! Piękna praca.
OdpowiedzUsuńCudowny koń! Masz talent do rysowania
OdpowiedzUsuń