Wszystkie zdjęcia na tym blogu są mojego autorstwa, nie zezwalam na ich kopiowanie, umieszczanie na innych blogach czy gdziekolwiek bez mojej wiedzy . Nie kradnę i nie chciałabym być okradana. Jeżeli wzoruję się na pracy innej osoby, poinformuję osobę zainteresowana i oznaczę ją pod zdjęciem.

poniedziałek, 27 października 2014

soczyste jabłuszko


Dzień doberek ludziska kochane :)

Oj, tydzień już mija odkąd zaczęłam brać się za pisanie posta, ale ciągle coś stawało mi na przeszkodzie. Oglądanie Waszych blogów zajmuje tak wiele czasu, że brakuje mi doby na własne działania. Obserwuję tyle pięknych dzieł każdego dnia, wielu nie komentuję na bieżąco, ale jestem i mam na Was oko. Wielki brat patrzy i czuwa :) 
Do tego cała masa domowych obowiązków i wypady poza moje skromne cztery ściany.
Nie wspomnę o tym, że kazali w nocy zegarki przestawiać, więc wstałąm grzecznie o 2 godzinie z soboty na niedzielę i przestawiałam te nieszczęsne zegarki. 

I tak teraz zegarek z kuchni przestawiłam do salonu, ten z salonu zawędrował do sypialni, a kolejny z drugiej sypialni wylądował w toalecie. Hihi. Takim oto sposobem zmęczona byłam strasznie więc z tego wszystkiego przespałam całą niedzielę i dziś jeszcze do siebie dojść nie mogę. 
Nie pozostaje nic innego, jak dziękować opatrzności, że nie mam  w domu wielkich stojących zegarów, bo jakbym jeszcze te musiała przestawiać, to pewnie by mnie w krzyżu strzeliło.  Pocieszające jest oczywiście to, że takie przestawianki robi się dwa razy do roku a nie na koniec każdego miesiąca albo coś. 

Kontynuując tematykę dzisiejszego posta, przedstawiam Wam mój twór już kilkutygodniowy, ale jakoś tak brakło okazji. 
Jabłuszko było niegdyś półką dziwolągiem, którą sąsiedzi wywalili na ulicę. 
Ja nie taka, żeby robaczkom owoc słodki zostawiać, więc przygarnęłam dziada do siebie.

 Oderwałam mu nieszczęsne półeczki...





 i przerobiłam na jeszcze większego dziwoląga. Pomalowałamkremową  farbą do mebli, później machnęłam mu  napisik ołówkiem.....



.... później zaciapałam woskim i farbą. Na koniec zmazałam zbyteczne kreski :)

 

Na koniec pociapałam czym się dało i jabłuszko moje nabrało kolorów. 




 
Do takiego owocu żaden robal już nie wlezie. Zalakierowany kilka razy, żadnego trutnia nie przepuści:)


Na koniec jeszcze muszę się Wam pochwalić moimi nowymi zdobyczami, oczywiście w brązach, moich ulubionych.
Znajoma osiemdziesięcioletnia wdowa sprzedała swój ogromny dom i pozbywała się kilku przedmiotów, które w nowym mieszkanku już się jej nie zmieszczą. W moje ręce wpadły piękne dary. 
Między innymi organy, które są idealne dla mojego sześcioletniego syna, który chce uczyć się grać. Tatuś oczywiście, jako że  klawiszowiec, będzie synka nauczał w domku. 



Przytaszczyłam również coś dla siebie. Piękną starą niciarkę i koszyczek wypełniony różnościami. Asortyment różniasty, cała pasmanteria upchana w środku. Guziki, tasiemki, włóczki, gumki, pierdoły, pierdołeczki.



  
Wśród wszystkich dooopereli pojawiła się też huśtawka dla lalek i piękne lalkowe krzesełko.












Więcej cudów nie fociłam, ale dostałam całą masę różnych przydasiowych pierdółek, które upchnęłam gdzie się dało, bo miejsca w domu zaczyna brakować. Nawet wszystkiego nie przeglądnęłam, tyle tego jest. Mój dom pomału zamienia się w wysypisko śmieci, hihi. 

Czasami zastanawiam się, czy ja aby na pewno jestem normalna??
Tak, wiem, to pytanie już nie raz padało w moich postach. Nie wiem, może po prostu muszę się wciąż upewniać, że nie tylko ja mam takiego śmieciowo przydasiowego pierdolca :)

Życzę Wam miłego popołudnia, dziękuję że do mnie zaglądacie i jeszcze się mną nie znudziłyście. 

środa, 15 października 2014

Przerywnik

Wpadam sobie tutaj na chwilkę, zaprezentować Wam mój artystyczny kącik szydełkowy, gdzie mogę sobie zasiąść z papieroskiem i kawunią i spokojnie szydełkować. W przeciwieństwie do poprzedniego posta, na tym stole panuje porządek. 
Grzyby w lesie się skończyły, przytaszczyłam Więc trochę innych różności z ostatniego spaceru. Do koszyczka, który niedawno otrzymałam od znajomej nawkładałam co się dało, i powstało takie cudo.

Wianek, który wisi na ścianie powstaje tak sobie już od bardzo dawna i nabiera różnych barw. Nawet wrzos na zielniku usechł :) Niestety w tym roku na zielnikowej ścianie ziół zabrakło, wszystkie padały, nawet lawenda nie przeżyła. Ale zostawiłam trupa, niech inne duchy odstrasza, hihi

 Teraz, gdy tylko pogoda dopisuje, siedzę sobie pośród natury i dłubię, i dłubię, i dłubię...... 








Ta sucha miotła nad dzwonkami to rzeżucha :) I nie służy do zamiatania :)
 


A propos wczorajszego zdjęcia stołu z bałaganem, poniższy obrazek przedstawia miłą scenkę. Cóż, u mnie goście kawę piją podobnie, hihi


wtorek, 14 października 2014

Kapelusz dla wredziocha, czyli brązy u Danutki

Niech Was nie zmyli tytuł posta, bo wcale nie o Danusi mowa :)
Wredzioch to właśnie ja, a kapelusz jest moim nowym nakryciem pełnej pomysłów głowy. Straszą ostrą zimą, więc trzeba się jakoś zabezpieczyć, żeby siarczyste mrozy nieuśmierciły moich fantazji, które skrzętnie kryję pod czaszką. O ile poprzednia zima była zimą stulecia ( osobiście nie pamiętam przez całe życie aby zima była bez śniegu), to tym razem liczę na taką prawdziwą, arktyczną, z niskimi temperaturami i śniegiem po pas.
Na tę okazję przygotowałam sobie cieplutki komplecik z ozdobnej włóczki oczywiście jak widać w kolorze brązowym. 
Szaliczek jest krótki, taki aby aby, bo akurat płaszczyk elegancki jest tak cudnie skrojony, że nie wymaga absolutnie żadnego dodatku pod szyją. 

Dlaczego padło na brąz? Zdecydowaniem głównym powodem jest fakt, że uwielbiam ten kolor pod każdą postacią i w każdym niemal wydaniu. Moja szafa przepełniona jest brązami, w wystroju domu również brązu nie brakuje. Do makijażu używam niemal wyłącznie brązów i beżów, kocham brązowe buty i dodatki. 
Nie znoszę natomiast odkurzania mojego brązowego szagiego, czyli dywanu w salonie, który wciąż wygląda tragicznie, szczególnie kiedy dzieciaki wparują do pokoju z kruchymi ciastkami. Zamiłowanie do brązu wyssałam z mlekiem matki, bo ona również je uwielbia. 













Moje skromne dziergadło oczywiście zgłaszam do Danutki na cykliczne kolorki. 



Ktoś był tak niedobry, że wymyślił na październikową zabawę brąz w roli głównej, dodatek beżu i mocno okrojone pozostałe barwy. Do tego jeszcze zieleni zakazali, to już w ogóle katastrofa. Niech no ja tylko dorwę tą mądrą, która takie wytyczne wymyśliła, już ja jej dam popalić, małpie jednej. :)


 Poniżej już ja w moich wszystkich brązach.



Jak widać, brązów i beżów ci u mnie dostatek. 



Brązowe zasłony z beżowymi dodatkami



Brązowe i beżowe ściany



Na zakończenie mój mega wielki bałagan, bo akurat wszystko na raz powyciągałam na stół w salonie.  Oczywiście tutaj też widać brąz. Jakby ktoś nie zauważyl, to pod całym majdanem jest brązowy obrus, hihi. Takiego bajzlu to chyba nikt z Was jeszcze nie widział, haha.

sobota, 11 października 2014

nowe bombki i schematy

Obiecałam, że w kolejnym poście pojawią się schematy, więc wywiązuję się grzecznie ze swej obietnicy. Zanim jednak przejdę do konkretów, zaprezentuję Wam nowe bombki, które oczywiście powstały z mojej fantazji.
Prototyp bombki z kwiatkami powstał wcześniej, prezentowany był już w poprzednim poście, jednak jako że efekt  nie zadowalał mnie do końca, postanowiłam nieco zmodyfikować główny element motywu, czyli kwiatek. Bombkę można wykonać w różnych wielkościach, co nie zależy tylko od użytego szydełka czy kordonka, ale przede wszystkim od ilości oczek przerobionych w obwodzie (o tym przy okazji schematu). Wielkość zależna jest również do tego, czy bombkę będziemy namaczać w usztywniaczu przed, czy po nadmuchaniu balonika. Nasączony kordonek nie jest tak rozciągliwy jak suchy, więc bombka w efekcie będzie mniejsza. Przekonałam się o tym mocno podczas pracy z widoczną na fotce poniżej bombką z szarym kwiatkiem. Fakt, wykonana jest ona z czterech elementów głównych, ale zapewniam, że podczas przymiarki była większa niż po moczeniu. Bombka w kwiatkami czerwonymi składa się z pięciu elementów i naturalnie obróbka gotowych kwadratów jest nieco inna. Jeżeli chcecie zróżnicować nieco wielkości bombek, wystarczy jedne moczyć przed, a inne po nadmuchaniu balonika. W tym przypadku trzeba się liczyć, że będą widoczne ślady kleju, cukru, czy krochmalu (zależy kto czego używa), jednak bardzo łatwo usunąć nadmiar szczoteczką do zębów po dokładnym wyschnięciu. Po namaczaniu dziergadła pamiętać należy o dokładnym odsączeniu nadmiaru usztywniacza przy pomocy ręcznika papierowego. Ja używam Vikolu z wodą w proporcji 1:1.
Mam nadzieję, że to, co nabazgrałam jest dla Was zrozumiałe.
Rzeczone bombeczki prezentują się następująco :)

Większość moich tworów powstaje z kordonka Maxi, dziergadła w kolorze ecru to kordonek Bellalana. Szydełko 1,5.


Schematu na bombkę ecru nie rozpisywałam, bo jeszcze do końca nie jestem do niego przekonana. Muszę dokonać pewnych zmian w obróbce motywu głównego.

Schemat bombki z kwiatkiem prezentuje się jak widać na załączonym poniżej obrazku :)
Motyw główny, czyli kwadracik


i ciąg dalszy, czyli jak zmajstrować bombkę.


Mniejszą bombkę robimy a czterech elementów, jak na poniższym schemacie. Przepraszam za jakość zdjęcia, niestety wyszło jak wyszło.



 I jeszcze widok  z innej perspektywy.



Jak wspomniałam powyżej, prototyp bombki powstał wcześniej. To właśnie biała bombeczka obok dzwonka.






 Jeżeli ktoś byłby chętny na taką formę wykonania, schemacik elementu prezentuję poniżej. Ten akurat nie jest moim pomysłem, a elementem , który niegdyś wynalazłam w sieci. Pominęłam ostatni rząd, czyli półsłupki.






Teraz już schematy na moje dzwoneczki. Na pierwszy rzut dzwonki z kwiatkiem.


Machnęłam się w rysowaniu, więc proszę zwrócić uwagę, że między 9 a 10 rzędem znajduje się rządek półsłupków wykonanych w kolorze kontrastowym ( u mnie biały i ecru). W sumie w kolorze kontrastowym robimy rząd ps i następujący po nim rząd słupków. Rząd ostatni również jest w innym kolorze. Jak zapewne zauważyłyście (zauważyliście, może jakiś pan też zerka) wykończenie moich dzwonków nieco się różni, jednak zdecydowanie ładniej wygląda wykończenie czerwonego, więc ten umieściłam na schemacie.


Oczywiście gapa jestem i schematu na kwiatek nie rysowałam, ale tutaj już pełna dowolność. Na pewno macie w swoich zasobach jakiś kwiatkowy schemacik. Jeżeli nie i jest zapotrzebowanie, to narysuję schemat na zamóienie :)


Kolejne dzwoneczki

i schemacik


Fotkę powtarzam, ponieważ kolejny schemat dotyczy poniższego dzwonka.




I jeszcze jeden dzwoneczek



plus schemacik




Pośród moich poprzednich bombek pojawiły się i takie, na które schematy można znaleźć w sieci. Jak na razie skorzystałam ze schematu na bombkę nr 2 i nr 5.






Poniżej jeszcze schemacik, z którego korzystałam do zrobienia bombki ecru, która na zdjęciu powyżej jest w prawym górnym rogu :)



Pozostałe dwie bombki z powyższego zdjęcie robione były również eksperymentalnie, ale oczywiście nie rysowałam schematu :) Kto wie, może się jeszcze szarpnę :)

Schematów na swoje śnieżynki również  nie rysowałam, więc dzielę się z Wami gotowymi schematami śnieżynek i gwiazdek, jakie gdzieś tam się plączą w moich skromnych zbiorach, a z których też zdarzyło mi się co nieco podglądnąć.




















Jeżeli pokusicie się o wykonanie jakiegoś tworu z moich autorskich schematów i zechcecie prezentować je na swoim blogu, podajcie proszę link do mnie i zaznaczcie skąd pochodzi schemat.

Życzę Wam miłego i pogodnego weekendu, buziam cieplusio i zmykam dalej eksperymentować z szydełkiem.