CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ ???
Dziewczynki moje kochane, tak dla przypomnienia:
Mam na imię Marta, starością swą sięgam nieco ponad lat 33 :)
Normalnością nie grzeszę, urodą z resztą te nie, ale mam tak ciut ciut zdolne łapki. Przynajmniej tak mi się wydaje, a skoro mi się coś wydaje to musi tak byc i basta.
Nie przejmujcie się brakiem miękkiego znaku nad literą "z" i "c", bo przeciez zakupiłam nowego notebooka tylko coś do końca w nim nie działa. Dobra, zmiana, podłączyłam sobie klawiaturę ze starego peceta i już mam literki jak się należy. Cóż, wygląda na to, że muszę zareklamować sprzęt. Całe szczęście, że mam chociaż unijną gwarancję, bo jakbym jeszcze musiała z tym dziadem do Polski jechać, to chyba taniej byłoby kupić kolejnego lapka.
Drugi dzień pisania posta.
Tego jeszcze nie grali, żeby napisać w ciągu dnia zaledwie kilka zdań. Tak to u mnie ostatnio z czasem bywa, że nawet kilka zdań to dla mnie nie lada wyczyn.Pracy sporo, zajęć domowych cała masa, do tego robota w ogródku..... aj długo by pisać, więc o działaniach ogródkowych napiszę w kolejnym poście, bo to te poniekąd rękodzieło, hihi.
Nie będę tutaj teraz sobie dooperelami zaśmiecac posta, bo właściwie to ma byc gadanina o kolorku majowym, jaki to u naszej Danusi rządzi. Szefowa na całe szczęście telefonicznie poinformowała mnie coz to za barwa na tapecie jest, bo z moją częstotliwością szperania po sieci, to pewnie przed Bozym Narodzeniem bym się zorientowała, ze jakieś ecru i beze było w zabawie kolorkami.
Odpowiadając na pytanie bodajze odnośnie kolorku na marzec pisałam, że beż by mi odpowiadał, bo akurat takową pracę majstruję i proszę bardzo, mamy maj i kolorek jak ta lala dla mnie. Dobrze że szefowa uświadomiła mi ten fakt, kiedy byłam w Polsce, bo jeszcze udało mi się obfocić robótkę, która de facto trafiła do mojej mamci w ramach prezentu na dzień matki. Mowa oczywiście o bieżniku, a właściwie o serwetce, którą chciałam zmajstrować już od bardzo dawna. Miałam nadzieję że wyjdzie nieco większy twór, ale wzór tak mi się podoba, że nawet nie byłam szczególnie zła na rozmiar końcowy. Oj, nie obyło się bez prucia. Kilka razy się machnęłam, no dobra, dwa, ale zorientowałam się po kilku rzędach, więc trafiało mnie, że tyle roboty muszę powtórzyć. Tym sposobem pracę nad dziełem odkładałam na kilka długich dni, zanim znów podjęłam próbę jej ukończenia. Na całe szczęście się udało i dziś mogę pochwalić się moim szydełkowym dziergadłem.
Żeby formlaności stało się zadość, dopisać muszę, że twór mój ląduje u Danusi w cyklicznych kolorkach.
Pytanie nieobowiązkowe, aczkolwiek ważne od Danusi: Jakie widzisz plusy i minusy zabawy kolorystycznej i co byś w niej zmienił/ła?
Zacznę od tyłu(tak jak misie lubią najbardziej, hahaha) nie zmieniałabym nic, bo człowiek ma już taką naturę, że do wszystkiego się przyzwyczai, choćby i było do czterech liter :) Dobra, powiało złośliwością, ale nie mam żadnej konstruktywnej odpowiedzi na to pytanie. Minusów można by się było dopatrzeć sporo, bo każda baba i z igły widły zrobi, ale po cholerę szukać? Lepiej usiąść na doopie, zrobić swoje i nie marudzić zbytnio. Doba jest za krótka, żeby jeszcze sobie zbędnej roboty dokładać.
Plusów z kolei jest tak dużo, że nie będę ich nawet wymianiać, bo mi miejsca braknie w poście.
Co do upodobań do kolru, oczywiście go lubię, bo bardzo pasuje do moich najczęściej brązowych fatałaszków. Niestety kolor sam w sobie jest cholenie niepraktyczny, bo ciągle się brudzi a ja nie mam chęci ani czasu na ślęczenie nad praniem. Że nie wspomnę o moich beżowych ścianach w salonie, które niegdyś zostały pokolorowane przez moją córcię i wyglądają teraz nie powiem jak. Ale może tego lata uda mi się pomalować ściany, o ile czasu odrobinę znajdę. Narazie przemeblowanie zrobiłam i większość udało mi się ukryć za meblami, hihi.
Minęła piętnasta, zaraz dzieciarnia wpadnie do domu, więc zmykam do obowiązków. Ufff.... Udało mi się słów kilka naskrobać. Duma MIĘ rozpiera !!!
Buziam Was !!!!!!
Jezu... Marta ale mnię wystraszyłaś :-)odpoczywałam od wczoraj od kompa , dzis wchodze i pierwsze co mi sie ukazło to Twój post. Se myślę ani chybi mam omamy jakieś, ale nic to przetarłam ślipia i wchodze głębiej .I w tym momencie dopiero się wystraszyłam .. przez 5 miesięcy Cie nie było ?? To jest niesamowite , gdzie się podziałote ponad 150 dni?? ktos chyba ukradl bo mnie sie wydawało , że raptem miesiac.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak strasznie się ciesze , że wróciłaś i mam nadzieję , że juz na tak długo nie znikniesz !!! Brakowało tu Twojego poczucia humoru i fajnych postów. O pracach ręcznych nie wspominając . Bo talenta w łakach masz i to całkiem dużo masz tych talentów.
Serwetka wyszła Ci cudnie, i wzorek świetny . Wydziergane koncertowo i mamie z pewnością prezent się spodobał.
Sporo pracy musiała Cie kosztować, ale warto było jest piekna.
To narka i mam nadzieje , że jednak Twój powrót nie był jednorazowym incydentem
Buziaczki
Dzięki bogowej nie padłaś na zawał z tego wystraszenia, bo dopiero by bylo. Jeszcze bym Ci usta usta musiała robić, hihi :)
UsuńWitam ponownie. Super serweta, ja ostatnio szukam jakiegos schematu na fajny owalny obrus ale jakos nic mi w łapki nie wpada:(
OdpowiedzUsuńSerweta cudna. Sama nie szydełkuję, ale uwielbiam takie dzieła.
OdpowiedzUsuńZachwycająca serwetka pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńPiękne serwetka leciwa kobieto (33 lata? bardzo wiekowa jesteś :) )
OdpowiedzUsuńPiękny bieżnik, mama na pewno zadowolona z prezentu :)
Pozdrawiam Alina
Piękna serweta, wcale Ci się nie dziwię, że prucie też było, bo wzorek jest piękny, acz wymagający sporo uwagi, jedna chwila i kłopot gotowy. Mama musi być dumna mogąc ją mieć u siebie na stoliku. Ja bym była.
OdpowiedzUsuńStefanek z miłą chęcią przełknie takie cudo.)
Piękna serweta, jest co podziwiać :)
OdpowiedzUsuńJaki energetyczny post :D Tyle w nim radości co w kwitnącej właśnie wiośnie!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, że dzierganie w ogródku zaliczasz do rękodzieła. Bardzo. Chyba też zaliczę bo inaczej wyjdzie, że jednak nic nie robię ;)
Bieżnik- rewelacja! Świetnie się prezentuje :)
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję,że nie znikniesz na kolejne 5 miesięcy :D
na pięć nie zniknę, ale cztery z hakiem? czemu nie, hihi
UsuńPiękna serweta z bardzo skomplikowanym wzorem. Twój post świetnie wyskrobałaś. Masz lekkość w pisaniu ja tak nie potrafię. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńno nareszcie sie wykokosiła! ;-D
OdpowiedzUsuńlata jak kot z pęcherzem w te i nazad to i czasu nie ma na zrobienie czegoś, nie mówiąc o napisaniu jakiegokolwiek posta , że dycha jeszcze, spodobało ci sie najwyraźniej przejeżdzanie przez granicę ;-P
ale coś tam się w międzyczasie dziergało i to pięknego więc ci wybaczone zostaje niniejszym , zostaje ci żal za grzechy i pokuta ;-P
A to się ponatrząsałam z "Dawno niewidzianej" ;-), nie żeby złośliwie... bo i owszem ;-D *
Bo ja tak sobie lubię z góry na was patrzeć jak tym samolotem frunę :) Taki ze mnie gÓru jest, hihi
Usuńci co dzisiaj "górują" jutro będą.... nie wiem co :-D
Usuńale coś na pewno ;-P
Kocham wszystkie serwety i obrusy szydełkowe!!! Twój jest przepiękny ma śliczny wzór :))
OdpowiedzUsuńMartuchna nareszcie ,ufff a już myślałam ,że olewasz nas z tej górki i to z lotu ptaka.
OdpowiedzUsuńJednak widać ostały Ci się resztki człowieczeństwa i sobie przypomniałaś o nas wszystkich,o mojej zabawie i swoim ciętym jęzorze.A jego brakowało nam ,oj brakowało:)
Kochana serweta zarąbiście Ci się udała,a wzór jaki kapitalny.Ty to jednak umiesz władać tym szydełkiem ,jak prawdziwa wojowniczka.A może Tobie epoki się pomieszały i przybyłaś do nas z przeszłośći?
Skąd byś nie przybyła witaj ponownie w zabawie.
Buziole ogromniaste:)
Śliczna :) ja uwielbiam takie serwety co juz nie raz u dziewczyn pisałam więc i u ciebie nie mogło byc inaczej :)
OdpowiedzUsuńPiękna serweta! Efekt końcowy zdecydowanie wart tego dwukrotnego prucia, bo jest naprawdę cudna :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdroszczę umiejętności.
OdpowiedzUsuńOglądam i oglądam i z podziwu nie mogę wyjść ... piękna i wypracowana ... gratuluję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Marto Twoje dzieło. Jest piękne. A pomyłka w robótce szydełkowej to pryszczek bo szybko można spróć . Pomyłka we frywolitce to wyzwanie z pruciem. Pozdrawiam i cieszę sie, że jesteś. Brakowało Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna serweta, perfekcyjnie wykonana, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńfajna serweta
OdpowiedzUsuńPrzecudna serweta! Dla mnie to czarna magia, tylko siedzę z wytrzeszczem oczu i podziwiam takie dzieła, jak Twoje :-)
OdpowiedzUsuńSerweta prezentuje się fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńWitaj znowu, ale ten czas leci. Ostatnio coraz częściej ktoś znika przez jego brak. Na szczęście Ty wróciłaś i to jakie masz wejście, bo Twoje szydełkowe dziergadło jest fantastyczne, potrafisz machać tym szydełkiem, oj potrafisz :)
OdpowiedzUsuńPiękna serweta i to w moje ulubione ananasy, które nie tylko lubię dziergać ale i wcinać też:)
OdpowiedzUsuńPrześliczne jest to Twoje szydełkowe dziergadło Martusiu. Powrót w wielkim stylu! Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo, żeby takie cuda powstały, to potrzeba czasu, rozumiem więc przerwę w blogowaniu. Pięknie komponowałaby się i z moim owalnym stołem i z tonacją ecru moich ścian. :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna serweta :) Szczerze podziwiam za szydełkowe zdolności:)
OdpowiedzUsuńCudna ta serweta!
OdpowiedzUsuńCudna serweta:)) Pozdrawiam, Gosia.
OdpowiedzUsuńAle numer, nie zauważyłam, że identycznie skomentowałam, co wcześniejsza Gosia;) Ale naprawdę cudna serweta:)))
OdpowiedzUsuńElegancka i ten bez mmm... :)
OdpowiedzUsuńPiękna serweta. Umiejętność robienia takich serwetek to niesamowita sprawa. Gratuluję zdolności:) Dobrze, że jesteś. Czasem przerwa jest potrzebna. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuperowa serweta :) Napracowałaś się, bo mała nie jest, ale warto było, bo naprawdę pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńśliczny jest ten bieżnik! Podziwiam za cierpliowość :)
OdpowiedzUsuńPiękna praca! :) Podziwiam technikę i umiejętności, dla mnie czarna magia - wyszło super! :)
OdpowiedzUsuńWitamy z powrotem :)
Pamiętam :) Ale nie zauważyłam, że tak długo...
OdpowiedzUsuńSerwetka w ulubiony wzór ananasowy mojej mamy - ma już taką bluzkę ( i nie tylko ona :)), sweterek, kombinuje pasek, ma serwetkę - ale bieżnika nie. No to jej pokażę :)
Bardzo Ci ładnie ten bieżniczek wyszedł. Pozdrawiam.