Wszystkie zdjęcia na tym blogu są mojego autorstwa, nie zezwalam na ich kopiowanie, umieszczanie na innych blogach czy gdziekolwiek bez mojej wiedzy . Nie kradnę i nie chciałabym być okradana. Jeżeli wzoruję się na pracy innej osoby, poinformuję osobę zainteresowana i oznaczę ją pod zdjęciem.

czwartek, 18 czerwca 2015

Szał na Lalylale

Witajcie Pracusie.
Dziś będzie u mnie  szydełkowo i dziecięco, czyli kolorowo i miło. Tak sądzę.
W miniony weekend powstała pierwsza w mojej karierze szydełkowej Lalylala. I pewnie nie powstałaby tak prędko, ale zbliżają się urodziny koleżanki mojej córci, więc musiałam coś wykombinować w ramach prezentu. Zawsze dzieciakom robię coś sama, więc i tym razem nie mogło być inaczej.
Zastanawiałam się, co by zrobić i wtedy przypomniałam sobie, że już dawno temu natrafiłam na słodziaste laleczki by Lalylala. Postanowiłam więc zrobić takie cacko dla Liany. Jako że ja taka do zwalania wszystkiego co do joty nie jestem, moja Lalylala jak  i dwie kolejne, powstała z głowy, nie stosowałam się do opisów, bo jak po mojemu, to po mojemu. Lalylala jest specyficzną laleczką, bo ma krótkie nóżki i długie rączki. Wszystkie tego typu laleczki są bardzo słodkie i przytulaśne.  Projektantką tych słodziaków jest Lydia Tressel, grafik, projektantka stron internetowych, ilustratorka, mieszkająca i pracująca w Monachium, czyli nie tak znowu daleko ode mnie. No, prawie sąsiadka :)

Wracając do mnie, a właściwie do mojego tworu....... Jako pierwsza powstała misia królisia, jak ją nazwała moja córcia. Misia królisia miała być prezentem dla wspomnianej koleżanki, ale to się już dawno zmieniło.  Po zrobieniu królisiowej lalylali córcia poprsoiła, żeby zrobić też jakąś dla niej.  Jako że mamy sezon truskawkowy, postanowiłam więc zrobić lalę w truskawkowym ubranku. Taka słodka, czerwona, wydawała mi się być idealną lalą dla córci. Cóż, moje dziecię szybko postawiło mnie na ziemię, bo już w połowie pracy stwierdziła, że dla niej będzie królisia, a dla Lany, truskaweczka. No nic to, niech więc tak będzie.

Jeszcze w niedzielę lalunie wybrały się na truskawki na pobliskie pole ......



Oj, szalały tam jak wariatki, rozrabiały, a jak zwróciłam im uwagę, że to bądź co bądź miejsce publiczne i wypadałoby się jakoś zachowywać,  Truskawka strzeliła focha i się obraziła.



Na całe szczęście szybko jej przeszło i już po chwili wszystko wróciło do normy. Była grzeczna jak aniołek.


I nawet z koleżanką Misią Królisią się przytulała znowu :)



Po powrocie do domu Truskaweczka upiekło nam ciasto w ramach przeprosin za nieodpowiednie zachowanie :) Było pyszniutkie, szybko zniknęło :)



Taka to nasza weekendowa historia. 

Żeby jednak tak całkiem łatwo nie było, do kompletu, na zamówienie mojego synka powstała trzecia lalunia, tym razem w smoczym kubraczku.  Jeszcze ciepła, skończona dziś przed piętnastą.  Prezentuje się słodko, ale tak naprawdę jest naszym, a właściwie moim obrońcą. 
Kiedy pracowałam nad kolcami smoka, musiałam je oczywiście najpierw przypiąć szpilkami do ciała stwora, żeby je jakoś równo przyszyć. A że późno już było, ciemno, szyć mi się nie chciało, to poszłam spać, zostawiając lalkę nafaszerowaną szpilkami na moim roboczym stole. Niestety pod lalką zostawiłam też i telefon, który z samego rana był pilnie potrzebny mojemu małżowi. Biedny żuczek złapał smoka i tym samym zrobił sobie poranną akupunkturę, budząc się tym samym w trybie ekspresowym. Akurat po nieprzespanej nocy chciał dzwonić do dentysty, bo ból zęba nie dawał mu żyć, ale po takim kłującym szoku nawet ból zęba mu przeszedł. Wniosek: Akupunktura działa  cuda :)

Dziś już smoczysko jest gotowe i mam nadzieję nikomu więcej krzywdy nie zrobi.  Skrzydła w oryginale kompletnie mi się nie podobają, więc zrobiłam je nieco inaczej.  
Oryginalne lalylale można podziwiać na stronie www.lalylala.com




Lalylale powstały z bawełny z dodatkiem akrylu w przypadku buzi i nóżek truskawki. Szydełko 2 mm, wypełnienie poliestrowe. Wysokość truskawki 30 cm, Misia Królisia 28 cm, smok 29 cm.
Teraz córcia zamówiła sobie kolorowego kotka, a najlepiej kilka, w ramach prezentu urodzinowego. Do 8 lipca mam jeszcze kilka dni, więc może coś zrobię. Pomijam fakt, że na warsztacie leżą mi dwa bieżniki szydełkowe do roboty, top dla Mileny, trzy poduszki i cała masa innych rozpoczętych projektów.  Kocham rozpoczynać naście prac jednocześnie :) 

Buziam Was słodko !!!!!

15 komentarzy:

  1. Siedzę sobie czytam i oglądam , oglądam i czytam.. no i kurna chyba mi słow barkuje bo nie wiem co napisać . Jakiś dzień taki mało twórczy dzis dla mnie jest :-( Ale skupiam się mocno żeby wykrzesac z siebie cos z sensem . Bo co mam znowu napisac oklepane cude, sliczne. ??? Ale one takie są te lale . Może zamiast powiem że są zajefajne , przytulaśne , sympatyczne. Mój typ pokrywa się z Twoją córcią. Zdecydowanie królisia jest najfajniejsza z całego towarzystwa. Ciekawa rzecz że takie pokraczne cudaczki moga być takie fajne . Obejrzałam nawet oryginały - zdecydowanie udało Ci się zachować styl oryginału , ale Twoje są sympatyczniejsze . I podziwiam Twoją głowę, która nie potrzebwała wzoru żeb ręce je zrobiły.
    Heheh chyba coś p.....olę więc ide sobie pogodzic sie z moim żelazkiem
    Buziaczki Martusia jestes Wielka ( oczywiście nie myslę wcale o .....)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szałowe te laluchny,normalnie gdyby wpadły mi w łapy z chęcią bym się pobawiła.
    Ja to jestem taki świrek,że lubię zabawy dziecięce ,chyba że cofam się w rozwoju i ze mną jest coś nie tak.
    Jak pilnuję pewną młodą, to mam sto pomysłów na minutę jak ją zabawić .Nigdy się nie nudzi,zawsze coś wykombinujemy ,także namioty z koca,czy inne budowle są wtedy w użyciu.
    Niestety taich lal szydełkowych jej nie udziergam ,bo niby jak ?Ja tylko sznureczek potrafię ewentulanie kilka rzędów oczek .
    Ale Ty Martuchna to jesteś w tym mistrzynią ,tworzysz takie zabaweczki ,że mucha nie siada i wcale to nie jest jakieś cukrzenie z mej strony tylko prawda oczywista.
    Prezentacja udana ,truskawy wymiatają ,a przytulaski aż miło popatrzeć .
    A teraz spadam bo ślinotoku dostaję na widok ciacha,a nie mogę :(
    Buziole wielgachne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja napiszę po prostu: wyszły Ci przeurocze Lalylale, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra. I tak z głowy bez schematu!?naprawdę super zwłaszcza Królisia.DDobrze,że wróciłaś do blogowego świata

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie przytulaśne lale, każda rewelacyjna na swój sposób. Człowiek na ich widok uśmiecha się mimo że lata zabaw ma już za dawno za sobą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. lale są śliczne. słodkie i pięknie wykonane

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne te twoje interpretacje. A mnogość prac to chyba norma. Na początku pokończyłam rozpoczęte projekty i obiecałam sobie, że nigdy więcej. Waśnie dłubię trzecią robotę, podczas gdy dwie poprzednie leżakują :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Szacun, szacun i tyle! Lale są przesłodkie, perfekcyjnie wykonane:) A córci się nie dziwię, że wybrała królisię, mnie też skradła serce:) Pozdrawiam, Gosia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne lale :-)
    Zakochałam się w nich, jak tylko je zobaczyłam... a Ty to moje marzenie zrealizowałaś :-)
    Wszystkie bardzo mi się podobają, ale najbardziej smok - jest wspaniały.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. to ja zamawiam te z funkcją pieczenia ciasta ;-DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiedziałam dotąd o istnieniu takich lal. Bardzo pięknie je wykonałaś i to bez wzoru! Jestem pod wrażeniem:) W ogóle cała prezentacja godna podziwu. Lale tak cudownie pozują, fachowo. Prawdziwe, profesjonalne modelki:)) a ciasto...wzdycham do takich pyszności:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale fajne te lalunie, co jedna to lepsza :-)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  13. Dwie pierwsze lalki wyszły fajnie, jednak ta smocza totalnie mnie urzekła i skradła serce. Jest naprawdę rewelacyjna!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. No kochana wszystkie cudowne....ja obstawiam truskawkie....opracuj mi wzór a ja zapłacę ile zechcesz.Po co płacić obcokrajowcom jak można swoim.....Proszę. katarzyna238_@vp.pl pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń