W swieta dopadlo mnie sowie szalenstwo. Wymodzilam komplecik pt. zwariowane sowki, w sklad ktorego wchodzi czapka i getry, Poniewaz wiosna tego roku jest wyjatkowo zimna, albo tez zima wyjatkowo dluga, chwilowo zaprzestalam dziergania wiosennych czapek. Przy obecnie panujacych temperaturach uszate czapki sa jak najbardziej wskazane. Chcialam jeszcze dorobic do tego lapki, ale musze troszke odlozyc prace, poniewaz czas wykonac komplecik na szczegolne zamowienie. Troche sie jednak boje, poniewaz komplecik ma miec szalik, a te sprawiaja mi niemaly problem. Niby takie latwe, a zawsze gdzies ucieknie mi oczko i krzywizna gwarantowana. Wierze jednak, ze mi sie uda i podolam temu zadaniu :)
Tak prezentuja sie sowunie na stole :)
Corcia jeszcze nie mierzyla, wiec zdjecie z modelka wrzuce nastepnym razem. Tymczasem zmykam spalic troche poswiatecznych kalorii, poki dzieciakow nie ma w domu. A jak tam u Was po swietach ? Mi jakies szkodniki z szafy spodnie pozwezaly i cos mi tak jakos ciasno :)
No mi ciaśniej w spodniach, coś w tym jest , nie ma to jak dobre jedzenie w święta :P
OdpowiedzUsuńA komplecik bardzo urokliwy :)
Świetny komplecik :)
OdpowiedzUsuńŚliczne sówki :)Jest coś uroczego i wdzięcznego w szydełkowych sowach :)
OdpowiedzUsuńŚwietny komplecik:) I w moich ulubionych fioletach:)
OdpowiedzUsuńśliczne sówki:))
OdpowiedzUsuńCuuuudo! I wiosenne kolorki :)
OdpowiedzUsuńMimo,że u mnie raczej papierowo,to kocham prace szydełkowe,a to co Ty robisz jest rewelacyjne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ilona;)