Wszystkie zdjęcia na tym blogu są mojego autorstwa, nie zezwalam na ich kopiowanie, umieszczanie na innych blogach czy gdziekolwiek bez mojej wiedzy . Nie kradnę i nie chciałabym być okradana. Jeżeli wzoruję się na pracy innej osoby, poinformuję osobę zainteresowana i oznaczę ją pod zdjęciem.

poniedziałek, 10 lutego 2014

orchidea wiecznie żywa

 Była sobie raz orchidea...... była i była, przekwitła, po jakimś czasie wypuściłą nowy pęd, a ja zadowola, że w końcu chociaż jeden storczyk postoi u mnie dłużej. Tak tak.... zadowolenie moje nie trwało długo. Owszem, zakupiłąm odżywkę do storczyków w duecie z nabłyszczaczem do liści, ale liście mojego pięknego kwiatuszka zaczęły się dziwnie marszczyć. Ja, mądra niezmiernie istota myśląca, stwierdziłąm, że skoro się marszczy, to zapewne brakuje mu wody. Logiczne: człowiek kiedy traci wodę zauważa od razu marszczącą się skórę. I tak podlewałąm i podlewałam i to podlewanie zdawało się nie mieć końca. Pewnego dnia dotknęłam mojej roślinki, a ona padła nieżywa. Zgniła z nadmiaru wody i odpadła najzwyczajniej. A ja czytałam o pielęgnacji, a owszem, wiele lat temu. Ale osiolizm i matolizm wrodzony nie skłoniły mnie ku temu, coby zaglądnąć do osłonki na doniczkę. Po śmierci roślinki zaglądnęłam, owszem i co widzę ?? No stadion narodowy po deszczu !!!! O zgrozo!!!!
Kiedy już  zamordowałam tę chyba siódmą albo ósmą z kolei orchideę, małż mój stwierdził, że jak sobie z papieru zrobię, to może przeżyje. Zaparł się i nie zechciał zakupić mi nowej. Cóż było począć? Wyciągnąć krepinę i zrobić sobie nowego cwieta. Wzrorowałam się na ususzonym kwiatku storczyka, który wyleżał się uprzednio w pojemniczku z kaszą manną, w towarzystwie różyczek. Oczywiście małż mój szanowny zaczął się ze mnie śmiać, żebym nie zapomniała podlewać albo też i niepodlewać kwiatka, bo znając moją rękę do storczyków, to i te długo nie pożyją. Hahaha... no bardzo zabawne, bardzo. Koń by się uśmiał.

Storczyki moje nowe wyglądają, jak widać na załączonych obrazkach. Z pewnością jeszcze jakieś powstaną, bo tym razem jestem pewna, że postoją dłużej i ich nie uśmiercę. 






W temacie mojego ostatniego posta: Po walecznym weekendzie stwierdzam z całą stanowaczością, że zbroja jest mega wytrzymałą, bo przetrwała kilka walk i żadnego uszczerbku nie zauważyłam !!!

Życzę Wam cudownego i twórczego  nowego tygodnia. Mój będzie bardzo pracowity i twórczy :)

Marta

14 komentarzy:

  1. Piękne :) Jak żywe! ja z moimi storczykami mam znowu taki problem, że owszem: żyją, liście wypuszczają, nowe pędy... Tyle, że na tych pędach pojawiają się 3 w powiewach do maksymalnie 4 kwiatków...
    Ciężko wyczuć o co im chodzi...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ to pracochłonne.Podziwiam.
    Storczyki są trudne w utrzymaniu.
    Ja moje podlewam jak mi się przypomni i to chyba dobre rozwiązanie bo kwitną jak szalone, a u mojej mamy to jest prawdziwy ogród storczykowy, a twierdzi ,że nie ma ręki do kwiatów :-)
    Pozdrowionka kwieciste ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne, chyba najpiekniejsze z krepy jakie dotad widzialam ;-) Mam tylko jedna rade... sciagnij je ze slonca.. Ja mialam trzy i wszystkie trzy wyladowaly w koszu, w sloncu bibula sie odbarwia i wyblakna Ci :( Chyba,ze jakims lakierem je potraktujesz, ja nie robulam wiec moj matolizm i moj osiolozm sprawil,ze trzy storczyki z krepy wyladowaly w koszu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kiedyś wyjechałam na 2 tygodnie ,a były wtedy upały, to mój podlewał codziennie i zmarnował mi w ten sposób wszystkie storczyki.Jemu się wyawało,że skoro gorąco to im wody trza haha:) Ale nie taki numer Martuś z nimi.Ja podlewam co jakiś czas i nadmiar wody wylewam,a jak czasem mój się wtrąci to poznam bo zaraz liście robią się takie właśnie jakby pomarszczone.Co do krepinowego to wyszedł Ci ślicznie,tylko nie stawiaj go na parapecie okiennym bo szybko wypłowieje.
    Buziolki poniedziałkowe ślę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mnie straszycie. Toż ja mam okno na południowej stronie !!! i na to okno właśnie specjalnie zrobiłam, buu.... teraz muszę coś wymyślić :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglądają prześlicznie, jak prawdziwe:) zwłaszcza te z kropeczkami. Bardzo lubię te kwiaty. Pięknie wyglądają właśnie w oknie, ale aż szkoda żeby wyblakły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja podlewam 1 raz na tydzień-nalewam wody tyle żeby cala kora była zakryta i zostawiam na 1-2 h a potem wylewam i rosną.Twoje są piękne. Postaw na oknie w razie wyblaknięcia zrobisz drugie;)
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe, ze mną też żaden storczyk długo nie pożył:) Dlatego też zrobiłam sobie krepinowego, a co:) Ślicznie Ci wyszły, jak żywe:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja sie na storczykach nie znam zupełnie i ogólnie na kwiatkach mało,bo mam w domu dwa doniczkowe,które podlewam jak skrzypieć zaczynają;))
    Ja Ci już pisałam co myślę o Twoich kwiatuchach,są naprawdę śliczne;)
    Idę napić się wody,a może namoczyć,bo do tej pory myślałam,że się marszczę ze starości;)))
    papapa;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sąsiedzi Teraz Ci zazdroszczą:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Są przepiękne i ja muszę takowy stworzyć :) hihi nie tylko Tobie kwiatki padają mojej mamie też - ona je topi, a może raczej tata - winnego brak ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo mi się podobają, pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam jak udalo Ci Sie tak ladne zasuszyc tego bialego kwiatka:) Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń