Mialam juz dzis nic nie robic, zabrac sie sumiennie za porzadki, bo jutro przyjezdzaja moi rodzice. Niestety ja nie mam tutaj nikogo, kto moglby sie zajac dziecmi nawet pol godziny, a co dopiero trzy dni po kilkanascie godzin. Tak wiec rodzice musza pokonac ponad 1200 km, zeby do nas dotrzec. Jednak, porzucajac sprzatanie, postanowilam wykorzystac jeszcze troche szyszek i orzechow oraz calej masy innych cudasiow, przydasiow. Zmajstrowalam jeszcze dwa stroiki.
W pierwszym skozystalam z kursiku Ani na stojaczek. Akurat na ten stroik moj stojak sie nie nadaje, wiec troche podgladnelam. Do tego oczywiscie recznie robiona choinka z krepy, szyszki i cala reszta.
Drugi stroik na kuli 10 cm, oczywiscie z wszystkim tym, co przynosze zawsze z lasu, kiedy ide na grzyby :) A ze ja straszna grzybiara jestem i w sezonie codziennie na grzybki z mezem biegamy, to i natury w domu pod dostatkiem. A orzeszki kurierem od mamci mojej przyszly, bo tutaj tylko wielgasne takie, a na mojej dzialce w Polsce malenstwa takie rosna, ze tylko do dekoracji sie nadaja.
I to byloby na tyle. Teraz juz na prawde trzeba posprzatac, zmajstrowac obiadek dla szkrabow, bo niebawem wroca z przedszkola i zlobka. A pozniej oczywiscie trzeba wszystko spakowac i przygotowac cala reszte, zeby w piatek spokojnie wszystko ulozyc na kiermaszu :)
Milego dnia i owocnej pracy kolezankom po fachu zycze, bo to juz ostatni dzwonek na prace.
Śliczne stroiki!:)
OdpowiedzUsuń